Dwóch panów na rowerach
– Od wielu lat interesowała mnie biblijna historia ludu Izraela – opowiada Zbigniew Niziński, prezes i założyciel (w 2008 r.) fundacji Pamięć, która Trwa – jednak, kiedy w 1999 r. zrobiłem pierwsze zdjęcie na cmentarzu żydowskim w Broku, na Mazowszu, nie przypuszczałem, że będzie to początek mojej wędrówki śladami Żydów w Polsce. Zrobiłem je dla przyjaciela, Daniela Starzyńskiego – wykładowcy UJ, doktora hebraistyki, kulturoznawcy, przewodnika w Muzeum Auschwitz-Birkenau.
Od 1999 r. obaj, Niziński i Starzyński, choć często oddzielnie, przemierzają na rowerach Polskę w poszukiwaniu niszczejących synagog, ginących żydowskich cmentarzy, miejsc pochówku pomordowanych Żydów i ukrywających ich Polaków, które znajdują się nierzadko w lesie, na łące, przy drodze... Odwiedzili ponad 400 kirkutów oraz miejsc masowej zagłady.
Zbigniew Niziński dociera również do sędziwych świadków Zagłady. Jednym z celów fundacji jest pomoc osobom, które ratowały Żydów i tym, którym wymordowano za to rodziny, a dziś znajdują się w trudnej sytuacji materialnej czy rodzinnej.
– Podczas tych spotkań – opowiada Niziński – często się zdarza , że właśnie teraz, pod koniec życia, ludzie wracają do tragicznych wydarzeń sprzed kilkudziesięciu lat.
Niziński słucha tych opowieści, nagrywa je, robi notatki, by w przyszłości uporządkować je i wiernie odtworzyć. Teraz brakuje na to czasu. Sędziwi dziś świadkowie Zagłady odchodzą, a to przecież oni mogą przekazać nieznane dotąd fakty i wskazać miejsca, gdzie spoczywają szczątki pomordowanych. – Trzeba się spieszyć – mówi Niziński.
Jedną z takich osób jest ponad osiemdziesięcioletni pan Władysław spod Przemyśla, którego rodzice ukrywali Żydów, za co zapłacili życiem. Teraz po latach, dzięki pomocy fundacji, udało się oznaczyć – wyłowionym z rzeki głazem z wyrytą gwiazdą Dawida – miejsce pochówku Żydów rozstrzelanych przez Niemców na oczach dziesięcioletniego wówczas Władysława. To miejsce pan Władysław traktuje również jako symboliczny grób rodziców, których aresztowali Niemcy i ślad po nich zaginął. Dzięki staraniom Zbigniewa Nizińskiego panu Władysławowi przyznano kombatancki dodatek do renty, który dla schorowanego i doświadczonego przez los człowieka ma znaczenie nie tylko materialne.
Prezes fundacji niemal nieustannie jest w drodze, stara się odszukiwać osoby i miejsca, do których raczej mało kto dociera. Te spotkania trwają często długie godziny i niemal nigdy nie są jednorazowe, nic więc dziwnego, że owocują głębokimi relacjami.
– Trzeba podchodzić do tych bardzo doświadczonych przez życie osób z delikatnością – mówi Niziński. – Ja sam nigdy nie ośmielam się oceniać kogokolwiek.
Historie, wyłaniające się z tych spotkań – niektóre można znaleźć na stronie fundacji www.fpkt.org.pl – bywają porażające, jak np. los cudem ocalonej dziesięcioletniej Chasi Farbiarz, która 26 listopada 1942 r. wydobyła się spod zwłok zamordowanych przez hitlerowców dziewięciorga Żydów. W jednym z domów dostała chleb na drogę ucieczki. Odnaleziona w Izraelu – dziś już ponad osiemdziesięcioletnia Chasia – przyjechała wraz z synami do Mrozowej Woli na odsłonięcie pomnika ku czci ofiar tamtego mordu. Wybiera się do Polski ponownie – chce znowu stanąć przy pomniku, który jest jednocześnie grobem jej matki, Rywki Farbiarz.
Wielu pyta, po co zajmować się zmarłymi i grobami – fundacja również otacza pamięcią groby Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata – czy nie lepiej cały wysiłek skupić na pomocy żyjącym?
– Groby zaświadczają o życiu – przekonują twórcy fundacji. – Stają się pomnikami wzywającymi nas do pamięci o tych, których życie zostało często w bestialski sposób przerwane i nie miało szansy się dopełnić. W wyniku poszukiwań udaje się ustalić część imion i nazwisk osób tam pochowanych, groby przestają być bezimienne.
Upamiętnianie kolejnych mogił – np. w Feliksinie, Piotrowicach k. Bychawy, Zdziłowicach, Białopolu – to ważne wydarzenia nie tylko dla świadków tamtych zdarzeń, ale dla całych lokalnych społeczności. Uczestniczą w nich zazwyczaj lokalne władze, młodzież, przedstawiciele parafii, a także bardzo życzliwy wobec tych inicjatyw Michael Schudrich, Naczelny Rabin Polski.
– Takie odbywające się po latach symboliczne pogrzeby pomordowanych – mówi Zbigniew Niziński – są próbą odwracania zła, które dokonało się w czasie Holokaustu. Mam nadzieję, że tym, którzy w nich uczestniczą, dodają wiary w sprawiedliwość i w to, że w świecie istnieje porządek dobra – trzeba tylko dopomóc, aby się ujawnił.
Fundacja prowadzi również spotkania edukacyjno-informacyjne w miejscach pamięci i przy udziale świadków wydarzeń, organizuje prelekcje i wystawy, przekazuje wiedzę o wspólnej historii Polaków i Żydów.
Zbigniew Niziński i Daniel Starzyński są bez wątpienia pomocnikami dobra. Oni nie tylko dają impuls, żeby je przywołać, ale poświęcają wiele czasu i energii, aby ujawniło się ono z całą siłą. Robią to we dwóch, bezinteresownie, z szacunku do wspólnej historii Polaków i Żydów; żeby pamięć o pięknych i tragicznych relacjach naszych narodów przynaglała nas do działań na rzecz drugiego człowieka.
Two Men on Bicycles
“I’ve been interested for many years in the Biblical history of the people of Israel,” says Zbigniew Niziński, chairman and founder (in 2008) of the Memory that Endures Foundation, “yet when I first took photos at the Jewish cemetery in Brok in Mazovia in 1999, I never imagined that it would be the beginning of my journey in the footsteps of the Jews in Poland. I took those pictures for a friend of mine, Daniel Starzyński, a lecturer at the Jagiellonian University with a doctorate in Hebrew who is a specialist in cultural studies and a guide at the Auschwitz-Birkenau Museum.”
Since 1999 the two of them, Niziński and Starzyński, both together and separately, have crisscrossed Poland by bicycle in search of decaying synagogues, vanishing Jewish cemeteries, and places where murdered Jews and the Poles who sheltered them are buried—often in the forests, the meadows, and at the side of the road. They have visited over 400 Jewish cemeteries and atrocity sites.
Niziński also tracks down the hoary-headed eyewitnesses to the Holocaust. One of the goals of the foundation is delivering aid to people in poverty or difficult family situations who rescued Jews and to those whose families were murdered for doing so.
“During these meetings,” Niziński says, “it often turns out that now, at the ends of their lives, people return to those tragic events of decades ago.”
Niziński listens to these accounts, records them and takes notes so that he will be able to order and faithfully reconstruct them in the future. He doesn’t have time right now. The elderly witnesses of the Holocaust are passing away, and they are the ones who can supply previously unknown facts and point out the places where the remains of the murdered rest. “Time’s running out,” says Niziński.
One of those people is a man named Władysław from the vicinity of Przemyśl, now in his eighties, whose parents sheltered Jews and paid with their lives for doing so. Now, years later and thanks to help from the foundation, he has managed to identify—with a boulder retrieved from the river and marked with a Star of David—the burial place of Jews whose murder he witnessed at the age of ten. Władysław also treats this spot as the symbolic grave of his parents, who vanished after being arrested by the Germans. Thanks to Niziński’s efforts, Władysław has been granted a veteran’s supplement to his pension—something that has more than material significance for an ailing man who has not had an easy life.
The chairman of the foundation is almost constantly on the road attempting to search out people and places that hardly anyone else reaches. These meetings often go on for many hours and are seldom limited to a single session, so it is no wonder that they yield in-depth accounts.
“These people have had hard lives and it is necessary to make a delicate approach,” Niziński says. “I would never dare to pass judgment on anyone.”
The stories that emerge from these meetings, some of which can be found on the foundation website at www.fpkt.org.pl, are sometimes hair-raising, as in the case of the fate of ten-year-old Chasia Farbiarz, miraculously rescued, who crept out from beneath the corpses of nine Jews murdered by the Nazis on November 26, 1942. At a nearby house, she obtained bread for her journey of escape. Located in Israeli in her eighties, Chasia traveled with her sons to Mrozowa Wola to unveil a monument to the victims of that atrocity. She is returning to Poland because she wants to stand once again before the monument that is also the grave of her mother, Rywka Farbiarz.
There are people who ask about the sense of concentrating on the dead and on graves—the foundation also cares for the graves of the Righteous among the Nations of the World. Wouldn’t it be better to put the entire effort into helping the living?
“The graves bear witness to life,” argue the founders of the foundation. “They become monuments calling upon us to remember those whose lives were cut short in such a bestial way and who never had the chance to fulfill themselves. As a result of investigation it is often possible to establish some of the names of the people buried there. The graves stop being anonymous.”
The commemoration of each mass grave, be it in Feliksin, Piotrowice near Bychawa, Zdziłowice, or Białopol, is something important not only to the witnesses to those events, but also to the entire community. Local officials usually attend, as do young people. Representatives of the local parish are usually there, as is the Chief Rabbi of Poland, Michael Schudrich, who is very favorably disposed to such initiatives.
“These symbolic funerals for the murdered, all these years later, are an effort at undoing the evil that took place during the Holocaust,” says Niziński. “I hope that the people who attend them gain renewed faith in justice and in the existence in the world of forces for good. They only need help to reveal themselves.”
The foundation holds educational-informative meetings at the memorials involving eyewitnesses to the events; it also organizes lectures and exhibitions and teaches about the shared history of Poles and Jews.
Zbigniew Niziński and Daniel Starzyński surely foster those forces for good. They not only provide an impulse for their emergence but also devote a great deal of time and energy to bringing them forth to the full. They do this together in a completely disinterested way, with respect for the shared history of Poles and Jews, in order that the memory of the beautiful and tragic relations between our peoples might compel us to work for the sake of other people.



